„Założyć ogród to uwierzyć w jutro”
Audrey Hepburn
Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za wiaduktem i kilkoma polami jest moja bajka. Bajka, której tytuł brzmi 80-cio metrowy ogródek przy mieszkaniu na wrocławskim Jagodnie. Miejsce mocy, miejsce spełniania marzeń, miejsce, gdzie czas płynie inaczej, jakoś tak spokojniej i weselej. Ooo tak, „Wsi spokojna! Wsi wesoła!” Takie jest to moje miejsce.
Ogródek z racji swojej powierzchni i usytułowana (osiedle otoczone blokami) pełni rolę trochę miejską, trochę ekologiczno-sielską. Otoczony jest tujami, środek wypełnia trawa, a pomiędzy, tam, gdzie są wolne przestrzenie: wiosną królują tulipany, żonkile, hiacynty i krokusy, zaraz później zapachem lilak przywołuje maj, a wiśnia i magnolia, pomalutku rozrastają się w swoich doniczkach. Jeszcze na przełomie lutego i marca, jak rasowy działkowiec, zakładam swoją szklarnię (w mieszkaniu) i wysiewam pomidory, paprykę i zioła. Po zimnych ogrodnikach, w maju, jest piękny, długo wyczekiwany czas sadzenia, chuchania, podlewania i cieszenia się z bycia blisko z naturą. A potem już przychodzi lato i mój ogródek zamienia się w ogród botaniczny tętniący zielenią, kolorem i blaskiem, który przyciąga nie tylko motyle czy pszczoły, ale też sąsiadów! Rozmawiamy, omawiamy i wymieniamy się wiedzą, roślinami i naszymi małymi radościami.
Od 2019 roku zbieram deszcz, czyli jestem szczęśliwą posiadaczką pojemnika na wodę deszczową. Wszystko zaczęło się od konkursu „złap deszcz” zorganizowanego przez wrocławskie MPWiK. Dzięki głosom od przyjaciół i znajomych, moje zdjęcie (przedstawiające pomidory) uzyskało wystarczającą ilość „lajków”, abym mogła oszczędzać wodę, rozwijać zachowania proekologiczne, a przede wszystkim pielęgnować moje rośliny. Wystarczy mały domek (na gadżety ogrodnicze), rynna i deszcz! Już w sezonie 2019, kilka razy pojemnik był wypełniony po brzegi.
Od 2019 roku zbieram deszcz, czyli jestem szczęśliwą posiadaczką pojemnika na wodę deszczową. Wszystko zaczęło się od konkursu „złap deszcz” zorganizowanego przez wrocławskie MPWiK. Dzięki głosom od przyjaciół i znajomych, moje zdjęcie (przedstawiające pomidory) uzyskało wystarczającą ilość „lajków”, abym mogła oszczędzać wodę, rozwijać zachowania proekologiczne, a przede wszystkim pielęgnować moje rośliny. Wystarczy mały domek (na gadżety ogrodnicze), rynna i deszcz! Już w sezonie 2019, kilka razy pojemnik był wypełniony po brzegi.
Żyję zgodnie z tym, co mówią japońscy stulatkowie: „codziennie rano cieszę się na to, że wstanę o szóstej rano i rozsunę zasłony, po czym ujrzę ogród, który mam w pobliżu, by uprawiać w nim warzywa.” To jest mój sekret na szczęście, na japońskie „ikigai”, czyli „cel, który prowadzi człowieka przez życie, stanowi dla niego impuls do tworzenia piękna i bycia przydatnym społeczeństwu oraz sobie samemu.” Mój cel – mój ogród, mnie umacnia wewnętrznie, pozwala leczyć rany i dostarczać mocy satysfakcji. Znalazłam swój przepis na dobre życie i wiem, że „wszystko można zacząć od nowa. Jutro jest zawsze świeże i wolne od błędów”.
Komentarze
Prześlij komentarz